O tym jak stałam się rękodzielniczką, również na papierze…

Dziś będzie długo, ale prosto z serca 🙂

Zaczynamy !

Rękodzieło to praca, która powstaje przy użyciu rąk.

Rękodzielniczka to osoba, tworząca za pomocą swoich dłoni.

Co zaliczamy do rękodzieła?

Rozmaite produkty, powstające w małych manufakturach, najczęściej prowadzonych przez pojedyncze osoby – nazywam je artystkami 🙂

Często początkiem takiej działalności jest odkrycie własnej pasji, która z biegiem czasu i po wielu intensywnych godzinach prób i ćwiczeń, miesiącach i latach nauki przekształca się w biznes.

Tak było właśnie u mnie…

Sutasz fascynował mnie od lat, ale nie sądziłam, że podołam tak trudnej dziedzinie.

Ta technika wydawała mi się niezwykle misterna i skomplikowana.

Biżuteria sutaszowa była dla mnie czymś niezwykłym i niedostępnym, początkowo tylko ją podziwiałam.

Ten zachwyt cały czas gdzieś spoczywał na dnie mojego serca, aby pewnego dnia, w zaskakującym momencie ujawnić się i zawołać do mnie:

kiedy, jak nie teraz?

kto, jak nie ty?

Potrzebowałam prezentu na urodziny przyjaciółki – dokładnie wisiora.

Konkretnego wzoru z sutaszu, którego nie mogłam nigdzie znaleźć.

Postanowiłam spróbować swoich sił w tej dziedzinie: zamówiłam zestaw startowy dla początkującej sutaszystki i zabrałam się do pracy.

W tamtym momencie zadanie okazało się ponad moje siły: zszywanie sznureczków to rzeczywiście nie była prosta sprawa! Wszystko się przesuwało, sznurki nie układały się równo, a zawijaski nijak nie chciały stać się okrągłe jak jabłuszka.

Ale nie poddałam się tak łatwo – straszny uarciuch ze mnie…!!!

Do tego w mojej głowie zaczęły tworzyć się wizje innych projektów, z powodu których nie mogłam spać: barwne, niepowtarzalne i inne niż wszystko co dotychczas znałam.

Nie mogłam tego porzucić, bo to był dla mnie znak, że coś się zaczyna dziać… że to ten kierunek, który mnie wzywa!

Oczywiście prezent nie powstał w takiej formie jak sobie początkowo wymarzyłam – przyjaciółka dostała zupełnie inny podarunek…

Wtedy nie byłam w stanie stworzyć czegoś tak ładnego, aby podarować drugiej osobie, bo po prostu brakowało mi umiejętności i doświadczenia.

Ale moment, w którym odkryłam sznureczki sutaszowe odmienił moje życie i sprawił, że znalazłam pasję, której szukałam od lat!

Pasję, która zmieniła mnie jako osobę…

Pasję, która zmieniła moje życie…

Pasję, która pozwoliła drzemiącej we mnie kobiecie wyjść na zewnątrz i rozwinąć skrzydła!

Sutasz był jak tornado: wciągnął mnie szybko i w jednej sekundzie byłam już w jego wnętrzu… bez możliwości ratunku! 🙂

To wtedy zaczęłam ćwiczyć, szyć i poznawać jego możliwości.

Poświęcałam wiele godzin dziennie na tworzenie różnorodnych projektów.

Początkowo była to głównie klasyka i prostsze formy.

Ważne było dla mnie to, aby biżuteria była poprawnie i równo uszyta – cel: szlifowanie techniki 😉

Zabawą i tworzeniem kolorowych projektów zajęłam się później, gdy byłam pewna swoich umiejętności.

I wtedy zaczęła się prawdziwa bajka 🙂

Teraz, po kilku latach nadal się uczę, ale częściej wychodzę ku kolorowym, oryginalnym i nietypowym projektom.

Już się ich nie boję.

Wręcz potrzebuję ich do życia jak powietrza!

Sutasz mnie odmienił: z osoby szukającej swojej drogi w życiu stałam się pewną siebie kobietą, która uwierzyła w swoje możliwości!

To dla mnie jak terapia, którą mogę odbywać każdego dnia!

Tworzę wiele cudownych projektów dla moich klientek, od których słyszę bardzo motywujące słowa – to daje ogrom energii i chęć do dalszego działania i spełniania marzeń: swoich (o byciu artystką) i innych kobiet (o pięknej biżuterii).

Ogromnym sukcesem dla mnie jest zdobycie certyfikatu rękodzieła.

Ogólnopolski Cech Rzemieślników Artystów postanowił przyznać mi to wyróżnienie z początkiem roku.

Mogą go otrzymać produkty artystyczne wykonywane w Polsce metodą ręczną.

To duży krok w rozwoju mojej ukochanej marki Katrina Rossa i kolejny sukces mojej małej firmy.

Jestem bardzo dumna, że spotkało mnie takie wyróżnienie.

Marka, którą stworzyłam to wiele lat nauki i pracy, szycia i prucia, godziny spędzone przy biurku z kubkiem kawy, dużo stresu, chwil zwątpienia, zmęczenia, samozaparcia i czasami nawet łez…

…ale przede wszystkim to piękne projekty, radość w sercu z ich tworzenia, rozwój umiejętności, pasja, która stała się moją pracą, a która daje mi wiele satysfakcji oraz możliwość „rozwinięcia skrzydeł” i poczucia, że w końcu robię w życiu to co kocham!

Chcę podziękować Wam, Drogie Klientki…

– że kupujecie moje wyroby

– że wracacie do mojej małej pracowni

– że jesteście tutaj ze mną w tej artystycznej przestrzeni

– że piszecie do mnie po otrzymaniu biżuterii podziękowania o spełnieniu Waszych marzeń i o tym, że dzięki mojej biżuterii Wasz świat robi się piękniejszy…

Warto spełniać swoje marzenia…

Ja swoje spełniam dzięki Wam… ❤️

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Koszyk
Przewijanie do góry